Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tylko do póki będę wracała wcześniej od ciebie, a w bibliotece nie będzie wielu nachalnych klientów - odparłam i odlożyłam na bok szczypce kuchenne by podejść i ucałować mojego dzielnego gwardzistę. - Wyglądasz lepiej niż wczoraj. Było spokojnie?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Pocałowałem Mely jeszcze raz, tym razem nieco dłużej.
- Tak, zdecydowanie spokojniej - przyznałem. Następnie Zmarszczyłem brwi. - Natarczywi klienci? - Popatrzyłem pytająco na narzeczoną.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Porumieniałam i wróciłam do kuchenki, zdejmując jedzenie z patelni.
- Noo mówiłam ci o tym studencie, dwójce, który trochę nadużywał mojej uczynności i znajdował setki powodów bym ciągle wokół niego krążyła - westchnęłam. - Wtedy wyręczyła mnie koleżanka ze zmiany. A teraz znów zaczął się pojawiać w bibliotece. Choć póki co nie zwraca się do mnie - zrelacjonowałam. - Nic specjalnego. Pani Holt powiedziała, że tacy się zdarzają, a nasza biblioteka jest niedaleko akademików. Nie masz czym się przejmować skarbie - zapewniłam szybko narzeczonego.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Tym razem to ja porumieniałem. Zazdrosnik. Jedbak nie chciałem dać tego po sobie poznać.
- Ja się zawsze o ciebie martwię - bąknąłem pod nosem i westchnąłem. - Ale jednej rzeczy jestem pewien i o to martwić się faktycznie nie powinienem - mruknąłem, a przed oczami minęło mi wspomnienie szeroko otwartych oczu Mely, gdy poprosiłem ją o zostanie moją żoną.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Nie chciałabym by się denerwował, bo jakiś student chodzi do biblioteki.
- To, że cię kocham - domyśliłam się o czym mówi. - To faktycznie oczywisty i nie podważalny fakt - zgodziłam się i nałożyłam jedzenie na talerze. - Gdyby działo się coś więcej, obiecuję ci powiedzieć.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Interesuje mnie tylko to, czy czujesz się dobrze i swobodnie w miejscu, w którym pracujesz. Zawsze możesz spróbować czegoś innego - stwierdziłem. - Jesteś inteligentna, pracowita i kulturalna. Pewnie nie miałabyś problemu z nową pracą... - Popatrzyłem na Mely. - Ale w bibliotece ci dobrze, więc jestem bardzo szczęśliwy - dodałem na koniec z rozbawioną miną.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zaśmiałam się lekko i wyłączyłam kuchenkę, niosąc talerze do stołu. Za mną podążył Kenny prawdopodobnie wabiony zapachem, a gdy odłożyłam, talerze na przygotowany stół, wróciłam się jeszcze po sałatkę. Kenny poczekał, by odsunąć mi krzesło, a potem sam usiadł.
- Tak, dobrze mi... - przyznałam. - Lubię to miejsce. Jak i osoby, z którymi pracuję są bardzo miłe... Przez zwykłego studenta nie będę zmieniała pracy - oświadczyłam z jeszcze słabą, jednak wyraźną determinacją, wbijając widelec w chrupiącą skórkę krokieta.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Nie mówię, że masz zmieniać tylko przez niego... - Westchnąłem, zwieszając ramiona. - Tu po prostu chodzi o komfort pracy. Skoro możesz ją wybrać, to powinnaś z tego korzystać. - Włożyłem pierwszy kęs do ust. Pyszne jak zawsze. - Ale to jednorazowe, więc już nic więcej nie mówię - dodałem ciszej.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Niby tak - przyznałam. - Nie przywykłam do tylu możliwości - przyznałam się od razu. - Na tym się znam dość dobrze. A gdy... będę dwójką, nie wiem co mi zostanie - przyznałam. - Nie nadaje się na modelkę, ani aktorkę. Nie jestem jedną z tych gwiazdek. Chciałbym nadal pracować w bibliotece... może otworzyć własną kawiarnie... - mruczałam, zamyślona, puszczając wodzę wyobraźni. Kiedyś nie przejmowałam się czymś takim, a teraz czułam, że mogę spokojnie marzyć i sprawiać, by sny stawały się materialne.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Skrzywiłem się mimowolnie. To było trochę... Jakbym jej coś zabierał.
Siegnąłem po szklankę i nalałem do niej wody z butelki.
- Nie zadreczaj się tym teraz - mruknąłem, uśmiechając się lekko i upijając kilka łyków wody.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uniosłam wzrok i pokiwałam głową z uśmiechem.
- Dobrze, dobrze - parsknęłam, a reszta obiadokolacji minęła na opowieściach z dzisiejszej warty, albo streszczeniu przeze mnie, zasłyszanych ciekawostek z radia. Po obiedzie (za który jak zawsze zostałam wychwalona), wspólnie posprzątaliśmy stół i kuchnie. Mimo iż mieszkanie było spore jak na moje normy, szybko się brudziło i stosunkowo szybko sprzątało.
Po wspólnym sprzątaniu, Kenny przebrał się w coś bardziej "cywilnego" i razem zeszliśmy do sąsiadów z moim słynnym ciastem. Tak jak się spodziewałam, odwiedziny nie były długie, jednak intensywne. Ciężarna okazała się kłębkiem nerwów, a jej mąż zdecydowanie był już przemęczony zachowaniem partnerki oraz jej buzującymi hormonami.
- Mam nadzieję, że ciasto choć trochę ostudzi panującą tam atmosferę - westchnęłam, zamykając za sobą drzwi naszego mieszkania.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zaśmiałem się.
- Albo wznieci ogień. Państwo Philips są nieprzewidywalni - stwierdziłem ze śmiechem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Przymknęłam głowę, masując skroń z rozbawieniem.
- No tak... Jeśli kiedykolwiek zacznie mi tak odbijać, daj mi ciasto - poprosiłam "na zaś" choć wiedziałam, że raczej nie poniesie mnie tak nigdy. Zmarszczyłam brwi jeszcze chwilę masując głowę.
- Było tam strasznie głośno... chyba wezmę jakiś proszek - mruknęłam, idąc w stronę kuchni i szafki aptecznej.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Pewnie jesteś zmęczona po całym dniu - zauważyłem, obserwując jak wyciąga paczkę z tabletkami. - Może niepotrzebnie się truć lekami? A wystarczy się tylko położyć kres wcześniej spać...? - zaproponowałem, obejmując ją od tyłu. - Choć, zaniose cię - szepnąłem, aby nie pogarszać sprawy z bolącą głową.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zamruczałam, opierając się plecami o jego pierś, zupełnie bezwładna.
- Nie jestem zmęczona - zapewniłam. - Po prostu trochę boli mnie głowa... Zaaaraz przejdzie - zauważyłam, w momencie, gdy Kenny faktycznie uniósł mnie w ramionach. Uśmiechnęłam się lekko, kręcąc głową i wtulając się w szyję mężczyzny. - Jesteś niemożliwy, ale i kochany - wyznałam rozbawiona.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Podrzuciłem ją delikatnie w ramionach, aby lepiej ja złapać. Popatrzyłem na jej twarz, kiwając się na boki i póki co bie ruszając z miejsca.
- Jak to nie jesteś zmęczona? Skąd ty bierzesz tyle energii, Mely? Mogłabyś się nią trochę podzielić, bo ja jak zwykle padne jak mucha - powiedziałem co
Cho, rozbawionym tonem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zachichotałam.
- Bardzo długo żyłam tylko pracując. Oszczędzałam wiele energii. Gdy poznałam ciebie, postanowiłam, dołożyć wszelkich starań, by nigdy nie zabrakło mi jej przy tobie, skarbie - wyznałam. - Jesteś moim celem i powodem szczęścia. Przy tobie zawsze jestem pełna energii - zapewniłam dość cicho, całując go w mały punkcik za uchem, na granicy tych bujnych, ciemnych włosów.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Mruknąłem cicho.
- Wychodzi na to, że w porównaniu do ciebie, w ogóle się nie staram - mruknąłem, kręcąc głową i ruszając w stronę sypialni, tak jak obiecałem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Spojrzałam na niego sceptycznie, przestając całować.
- Nawet tak nie mów - burknęłam. - Pracujesz od rana do wieczora, a gdy wracasz mimo zmęczenia słuchasz moich jęków i spędzasz ze mną czas, który powinieneś przeleżeć w łóżku i odpocząć - zauważyłam. - I zamiast dawać ci odpocząć, daje się nosić na rękach. Ehh...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Mhm, to mnie odpręża - stwierdziłem. Mely, mimo swojego wzrostu, od zawsze wydawała się taka krucha i delikatna. Jakby miała się rozpaść gdy tylko się jej dotknie. Dlatego cieszyłem się, gdy mogłem ją chronić i schować w swoich ramionach. Zawsze się cieszyłem. - Więc noszenie cie to żaden problem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- No i jak ja mam się tobie odwdzięczać, skoro we wszystkim, nawet chodzeniu chciałbyś mnie wyręczać? - zapytałam retorycznie, rozluźniając się i znów ustami muskając jego szyję. Musiałam przerwać, gdy Kenny położył mnie na łóżku.
- Hej, nie skończyłam - burknęłam i poklepałam miejsce obok siebie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Oparłem dłonie po bokach i z góry popatrzyłem na nią rozbawiony.
- Już cię głową nie boli, kochanie...? Wydajesz się być rozdrażniona... - Zaśmiałem się.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Boli tylko trochę - zaznaczyłam. - Poza tym twój dotyk jest najlepszym lekarstwem na moje bóle - zauważyłam. Patrzyłam prosząco, a następnie uniosłam się by oprzeć się na nogach narzeczonego i nadal zadzierając głowę, przygrydźć wargę.
- Mi odmówisz skarbie? - zapytałam cicho.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Usiadłem obok niej i wyciągnąłem ją na swoje kolana.
- Będę musiał się kiedyś nauczyć ci odmawiać - mruknąłem rozbawiony, ale i zainteresowany. Odganrąłem włosy Mely do tyłu. - Ale póki co ta umiejętność jest mi obca, co chyba idzie na twoja korzyść...
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Wtuliłam się od razu w Kennetha, jakbym nie przytulała się do niego od miesięcy. Nie wiem jak ja mogłam wytrzymywać niegdyś pół tygodnia by trafić na odpowiednią warte.
- Owszem - zachichotałam. - Nawet jeśli zaczniesz odmawiać, ja szybko znajdę sposób na twoje odmowy - ostrzegłam bawiąc się włosami mężczyzny.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline