Wybrane

Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

Witam wszystkich bardzo serdecznie! Proszę dodanie zdjęcia swojej postaci jako avatara/ zdj profilowe oraz proszę aby loginem było imię i nazwisko kandydatki. Pozdrawiam

#1 2018-05-21 18:44:06

Kenneth Sharpe
Gwardzista Ikea
Skąd: Angeles
Dołączył: 2016-06-10
Liczba postów: 476
Klasa: 2 (wcześniej 5)
Wiek: 21 lat
Wzrost : 188 cm
Windows 8.1Chrome 66.0.3359.181

Likely: w odwiedziny u rodzinki Kenniego

/nie będzie zdjęcia ale walnę opis, bo tak/


Rodzina Sharpe mieszka w stosunkowo spokojnej podmiejskiej dzielnicy, w pobliżu jest niewiele sklepów, do miasta jest kawałek drogi. Najwięcej kast, które mieszkają w tej okolicy to szóstki, oraz trójki i dwójki, dla których pracują ci pierwsi.


Dom jest ten sam od zawsze (rodzina nie chciała go opuszczać nawet jak miała już środki na kupno nowego), ale odnowiony i nieco rozbudowany rozbudowany. Zbudowany z czerwonej cegły, która w końcu została otynkowana i pomalowana. Oraz stara żółta blacha, która niegdyś służyła za dach, teraz leży przed domem, służąc jako "domek" dla dziewczynek do zabawy. Przed domem jest również piaskownica i zawsze walają się jakieś przemoczone kartki papieru i zniszczone od wody kredki.
Gdy tylko wchodzi się do domu od razu jest pokój dzienny (niewielka kanapa, stary skórzany fotel ojca Kennetha i wytarty dywan oraz regały pełne różnych pamiątek rodzinnych oraz stosy kartek papieru). Niewielka kuchnia w której stoi długi stół (z jednej strony pod ścianą jest ławka, a z drugiej wysuwane spod stołu stołki do jedzenia i chowane z powrotem po posiłku).
"Wszystko" ma tu swoje miejsce... Mhm... Ale przeważnie jest tu dosyć duży nieład. Czasem można zobaczyć na ścianach różne dziecięce (i nie tylko) rysunki.


"Miłość bez granic – to życie bez końca."

tumblr_n6rz34GYhH1tb3ch3o1_500.gif

Offline

#2 2018-06-01 21:31:44

Melody Infernum
przyszła pani Sharpe
Skąd: Sota
Dołączył: 2016-03-24
Liczba postów: 705
Klasa: 6, obecnie 3
Wiek: 19
Wzrost : 1,75 m
WindowsChrome 66.0.3359.181

Odp: Likely: w odwiedziny u rodzinki Kenniego

Denerwowałam się. Najbardziej zaczęłam się denerwować, gdy Kenny powiedział, że czas się pakować, bo za kilka dni wyruszamy. Wcześniej wyjazd do jego rodziny wydawał się odległy i zupełnie abstrakcyjny. Jedna z tych rzeczy, która zostaje odłożona na "kiedyś". Jednak szybko powinnam się zorientować, że dla mnie rodzina była zupełnie czym innym niż dla Kennetha. On swoją kochał, szanował i mimo odległości zawsze o niej pamiętał. Wspominał każdą wspólną chwilę. Byłam zła na siebie, że tak późno zrozumiałam, że błysk w oku, kiedy wspomina o swoich siostrach, to nie jest radość, tylko tęsknota. Tęsknota za domem. Tak długo starałam się być dla niego domem, wszystkim czego potrzebował, że zapomniała, iż Kenny tęskni...
Wspólne miesiące z nim były bajką, zupełnie wyjętą z mojej burzliwej i pełnej zwrotów akcji historii. Były cudowne. Kochałam Kenny'ego, a z każdym dniem zdawałam sobie o tym sprawę jeszcze mocniej. Gdy razem się budziliśmy, albo zasypialiśmy, albo w momentach, gdy Kenny wracał do domu zupełnie wykończony. Jedliśmy wtedy szybką kolację, a gdy kazałam iść mu się odświeżyć sprzątałam po nas. Później dołączałam do niego na górze. Siadałam na łóżku, obok mężczyzny, który najczęściej już leżał bez siły, przyciągałam jego głowę na mojego kolana i głaskałam go po głowie, aż mój gwardzista nie zasnął spokojnym snem. Później ja szłam się szybko umyć i przebrać. Wracałam do łóżka i wtulałam się w jego pierś pośpiesznie. Jego ramiona zawsze bezwiednie, zupełnie wyuczonym i podświadomym gestem, obejmowały mnie.
Kochałam każdy dzień spędzony z nim. Każdy moment kiedy w weekendy szliśmy na zakupy (wspólne, ponieważ dopiero w sklepie decydowaliśmy co ugotuję na obiad w tym tygodniu), albo po prostu momenty ciszy, gdy czytałam oparta o niego, a mężczyzna obejmował mnie ciasno. Czasem czytał gazetę, a czasem po prostu mi się przyglądał. Wiedziałam, że lubi na mnie patrzeć. Przywykłam do jego spojrzenia tak bardzo, że gdy tego nie robił, zaczynało mi go brakować. Zaczynałam uwielbiać być w centrum jego uwagi, być jego oczkiem w głowie. Być może dlatego tak bardzo zaczęły mi się podobać momenty, gdy w piątkowy wieczór (jeśli był lekkim dniem dla ukochanego) siadaliśmy do romantycznej kolacji przy świecach. Żartowałam, że znów "wywaliło korki". Po deserze, najczęściej lodach, albo moim cieście (bądź orzechowej pyszności)  miał je iść wymienić, jednak nigdy się to nie udawało, ponieważ prosiłam, by poczekał jeszcze chwilkę. Pocałunek zawsze trwał tak długo i był tak zajmujący, że nikomu nie było już w głowie iść wymieniać korki. Pragnęłam jego uwagi, jego ust na moim ciele, jego palców, traktujących mnie z taką delikatnością, jego ciepłego oddechu. Czułam, że to jest dla mnie nadal tak nowe, a zarazem znajome. Jego penetrujący wzrok nie wprawiał mnie już jednak w przerażenie, albo drżenie. Nie. Teraz naprawdę uwielbiałam ten wzrok. Czułam wtedy, że nie mam już żadnych tajemnic przed ukochanym, że pozwalam mu zobaczyć wszystko co w sobie noszę. Gdy tak patrzył na mnie, czasem zauroczony, czasem stęskniony, czasem po prostu z ekscytacją podobną do mojej, albo miłością... Czułam jak kocha we mnie wszystko. Moje wady, moje zalety, moją przeszłość, oraz że już widzi naszą przyszłość. Kochałam go tak mocno, że nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
Zupełnie straciłam głowę dla Kenny'ego, dla mojego gwardzisty, dla tego mężczyzny, który złamał najważniejsze prawo, podczas pałacowych eliminacji, a kilka miesięcy temu oświadczył mi się pieczętując naszą miłość.
Wiedziałam, że zrobię dla niego wszystko. Oddam wszystko, wykonam wszystko, byle tylko móc słuchać z jego ust przyciśniętych do moich "Kocham cię Melody".
Dlatego gdy byłam już spakowana, chodziłam zupełnie przejęta, a czasem przerażona odwiedzinami u jego rodziny. Czułam, że powinnam być dla nich tak dobra jak dla Kenny'ego, a z drugiej strony... Znali mnie tylko z telewizji, oraz listów i nielicznych telefonów Kennetha.
Skoro martwiłam się już na tyle, że podczas wyboru sukienki miałam wielki dylemat, nie dziwota, że Kenny to zauważył. Przypomniał mi, że kocha mnie taką jaką jestem, a jego rodzina pokocha mnie za to samo. Powiedział, że mam się nie denerwować, że wszyscy pokochają mnie tak jak on pokochał mnie od pierwszego wejrzenia. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie i pokiwałam głową. Ostatecznie on wybrał mi sukienkę. Zupełnie inną od tych z "pałacowych" (tak je nazywałam). Była długa, przewiewna i zwiewna. Biała w błękitne kwiatki. Była ślina, a mężczyzna upierał się, że to w niej wyglądam jak księżniczka, a nie tamtych sztywnych.
W dniu wyjazdu, wsiedliśmy do samolotu. Okazało się, że Dwójki podróżują tylko samolotami. Było to dla mnie zaskoczenie, ponieważ sądziłam, że dojedziemy do rodzinnego miasta Kennetha autobusem międzystanowym. Latałam już samolotem. Kenneth także. Jednak na lotnisku, wśród innych ludzi ubranych bogato i elegancko trudno było mi się odnaleźć. Na szczęście Kenneth złapał mnie za rękę.
Podczas lotu najczęściej wpatrywałam się za okno, na chmury, bądź pola lub miasta, jeśli niebo było bezchmurne. Kenneth wpatrywał się za to we mnie. Dzięki temu lot minął niesamowicie przyjemnie.
Dopiero na lotnisku w Likely, po odebraniu niewielkiego bagażu zrozumiałam, że znów się denerwuje. Starałam się uspokoić i zaparzeć po prostu w ukochanego, który wyglądał przez okna lotniska już na miasto.
- Wpatrujesz się w nie, jakby za chwilę miało uciec - zauważyłam rozbawiona, ponownie łapiąc go za rękę, tak jak on to zrobił na lotnisku w Agneles.


"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."

giphy.gif

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wewon - urubaen - skrytobojcy - modrzewiowewzgorze - 123321