Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Wyszedłem na dziedziniec, gdy tylko poinformowali mnie o przyjeździe limuzyny. Naprawdę wolałabym tego nie robić, ale są rzeczy ważne i ważniejsze, cholera.
Lady Elodie już wysiadła z pojazdu, a jeden ze służących zaczął wyciągać jej bagaże.
- Dobrze, że już jesteś - powiedziałem, krzyżując ramiona przed sobą. Kot Fitzgerald podszedł do mnie i okrążył mnie, po czym zaczął na mnie syczeć. - Świetnie. - Przewróciłem oczami, na co on podrapał mnie po nodze. - Cholera jasna! - Zrobiłem krok do tyłu.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Oh, a więc tak wyglądał powrót do starych śmieci. Niesławna Elodie Fitzgerald nie sądziła, że jej noga jeszcze kiedykolwiek postanie w tym miejscu. Pałacu, w którym spotkało ją tak wiele cierpienia i być nawet może i nieszczęść. Miała poznać miłość swojego życia, nareszcie zapomnieć o Henrym, po prostu być szczęśliwa. I co z tego wyszło? Cóż, mnóstwo rozczarowań. Powróciła do domu z właściwie niczym. Chociaż i tak wszyscy ją chwalili, że tak daleko zaszła. Owszem daleko zaszła, ale za jaką cenę? Przez pierwszy miesiąc praktycznie nie wychodziła z łózka. Nie miała pojęcia co ze sobą dalej zrobić. Eliminacje dla niej dobiegły koniec i nic nie mogła na to poradzić, nawet jeśli bardzo by chciała. No cóż, było minęło i trzeba było zacząć życie ponownie.
— Ciebie także miło widzieć, Ben.— odparła z delikatnym uśmiechem, wygładzając dłonią spódnicę.—Jak się czuje Del?— zapytała, a po chwili przyłożyła dłoń do twarzy widząc, co wyczyniała jej kotka Sophie. Tylko się nie zaśmiej Elodie, tylko się nie zaśmiej. powtarzała sobie w myślach niczym mantrę.— Sophie! Zachowuj się!- odparła, starając się zachować powagę.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Idealnie. Nie dość, że będę pilnować kolejnej osoby, to jeszcze kota.
- Nijak. Jęczy, bo nie może zapalić. - Przewracam oczami, po czym kiwam na dziewczynę ręką. - Służba zaniesie rzeczy do twojego pokoju. Wspominałem, że królowa nie wie o twoim przyjeździe? Jeśli nie, to teraz wspominam.
Kieruję ją w stronę wejścia do pałacu, które przed nią otwieram.
Od czasu, gdy tutaj była po raz ostatni, nic szczególnego się nie zmieniło. Jest jednak zdecydowanie ciszej. Chyba, że Duffy zapuści ten swój jazgot w pokoju.
- Plecy bolą ją jak cholera. Dzieciak kopie tak, że ją szlag trafia - kontynuuję moją odpowiedź z wcześniej. - No i jej narzeczony nie żyje od jakichś ośmiu miesięcy. Nie jest trudno się domyślić jak się czuje.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Nie no cudownie, wręcz genialnie Sophie jak zwykle musiała się popisać. Norma u tej kotki, ona nie lubiła praktycznie nikogo, ale jej właścicielka i tak ją bardzo mocno kochała. Elodie często śmiała się, że to jej własny prywatny odpowiednik psa obronnego. Niby taka malusia, a krzywdę potrafi zrobić całkiem niezłą tymi swoimi pazurkami. Na nieszczęście blondynki oczywiście musiał się jej trafić najmniej miły z gwardzistów, ale cóż. Przecież doskonale wiedziała, że nie przyjdzie tutaj i nie pójdzie od razu herbatkę i ploteczki z Andreą, no bez przesady. Aż tak naiwna to ona nie była. Trzeba przyznać, że dziewczyna przez ten czas sporo się zmieniła, wydoroślała dość mocno.
— Nie jestem idiotką, doskonale pamiętam jaki szanowna królowa miała do mnie stosunek — pokręciła głową, wzdychając przy tym ciężko.— Co z tą Carmen, która niby była jej przyjaciółką?— tym razem Elodie, nie powstrzymała przewrócenia oczami, nie trudno ukryć jaki miała stosunek do rzekomej przyjaciółki Delilah. — W każdym razie postaram się ją jakoś podnieść na duchu.
Ostatnio edytowany przez Elodie Fitzgerald (2019-03-07 22:59:30)
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Mówiąc o królowej, mówiłem o Delilah. Chyba, że chcesz odwiedzić Andreę w lochach, to generalnie nie mam nic przeciwko.
Przewracam oczami.
- Dobra, Elodie. Powiem tak: może i to bycie na usługach Andrei było tylko grą, ale nie zmienia to faktu, że nie jestem najwspanialszym człowiekiem na świecie. Możemy sobie ustalić, że nie będę udawał, że jestem miły, a ty za to możesz robić w tym pałacu, co ci się żywnie podoba. Tylko posiedź trochę z Delilah. Martwi mnie jej stan. - Marszczę brwi. Cholera, mówię za dużo. Postanawiam zmienić temat. - Carmen niefortunnie jest na jakiejś olimpiadzie w Nowej Azji. Brat Delilah musiał zostać ze swoją córką, bo akurat się rozchorowała. Pomyślałem, że mimo wszystko przyda jej się towarzystwo kogoś, kto nie jest gwardzistą lub pokojówką. Może to był zły pomysł. Nie mam pojęcia... Zawsze warto spróbować. - Ostatnie zdania prawie mamroczę.
Myślami odbiegam do Duffy, która zapewne znowu siedzi nad jakimiś pieprzonymi papierami, choć powinna leżeć i wypoczywać. Słowo daję, jeśli ona się zajedzie, to sam ją dobiję za tę głupotę.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
— Oh, no tak zapomniałam! Typowa ja, jak zwykle rozkojarzona. No przecież, że Delilah jest królową. Czyli zrobię jej niespodziankę, super. I nie! Po żadnym pozorem nie chce widzieć znowu twarzy tej kreatury, zwanej dawną królowej. O co to, to nie. Nie mam ochoty na oglądanie horroru.- stwierdziła, wręcz jednym ciągiem. Cudem będzie jeśli mężczyzna ją zrozumie, ale to była właśnie cała Elodie. Takie niekontrolowane słowotoki to była u niej norma, często jej to zdarzało i wręcz nie mogła nad tym zapanować czasem. Widocznie taka jej natura. Nic dodać, nic ując. Kwintesencja blondynki.
— Nigdy nie kazałam ci być dla mnie miłym, zdążyłam się już przyzwyczaić do twojej gburowatości, ale skoro Del ci ufa, to być może i ja powinnam. W końcu jednak po coś mnie tutaj zaprosiłeś. Obiecuję ci, że będę z nią tyle siedzieć ile potrzeba, nie zostawię jej w ciężkiej sytuacji. Domyślam się jak ciężko jej może być. Może moja wizyta ją odstresuje. Spróbujemy w każdym razie.- dodała, wzruszając ramionami.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Kiwam głową. Mam nadzieję, że zrobi tak, jak mówiła.
- Dobrze, że się rozumiemy. Zależy mi na tym, żeby Delilah jak najszybciej doszła do siebie i do porodu miała choć trochę komfortu. Nie jest ważne, co ja myślę i o kim myślę - mówię poważnie. - W każdym razie dostaniesz miejsce na piętrze trzecim. Tak, to jest to "magiczne, zakazane piętro". - Robię cudzysłów w powietrzu i przewracam oczami. - Możesz oczywiście ogarnąć komnatę tak, żeby wyglądała jak chcesz. Patrz, normalnie jakbyś była na kolejnych Eliminacjach. - Prycham. - Możemy pójść do królowej od razu, żeby cię w końcu spotkała.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Strony: 1