Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
[img]heliotrop-1300-b0-p.jpg[/img]
Patrzę na moje zgłoszenie. Wszystkie pola są starannie wypełnione. Został jeszcze tylko podpis. Moja ostateczna decyzja. Dwa słowa, pięć sylab, dwanaście liter - czyli w zasadzie nic. Ale dla mnie te dwa krótkie slowa mają ogromne znaczenie. Koniec bycia tą gorszą, niekochaną, koniec oglądania codziennie zrozumiałej twarzy mojej siostry, koniec słuchania mojej próżnej matki. Bajka. Dopiero później dochodzi do mnie, że szanse na wylosowanie mojego zgłoszenia są znikome.
Chcę chociaż ten raz być optymistką i uśmiechnąć się do losu. Może on kiedyś to odwzajemni. Postanawiam dać temu małemu głodnemu Szóstce, ktory czasmi u nas pracuje pięciocentowkę i kazać mu kupic czekoladę. Mam dzisiaj na nią ochotę a dwa centy będą dla małego. Mój wzrok odruchowo pada na różową szminkę. Nie używałam jej od kiedy On... od bardzo dawna. Nie utożsamiała się z moim nastrojem. Nigdy. Może to jest czas na zmianę?-myślę. Nie dane mi jest jednak nic zrobić, bo słyszę dzwonek do drzwi.
Podchodzę do drzwi i je otwieram. Matka i Bella. Postaram się dziś być miła. Może wciąż potrafię taka być? Otwieram drzwi z uśmiechem na ustach.
-Cześć, wie...-zaczynam, ale siostra od razu mi przerywa.
-Patrz, co mi mama kupiła-mówi, wymachując mi nową sukienką przed oczami.
-Bardzo...ładna- wzbiera we mnie złość, ale wciąż staram się uśmiechać.- Mamo, obiecałaś mi już dawno zakupy, pamiętasz? Miałyśmy mi razem wybrać nową sukienkę.- staram się mówić łagodnie.
-Żartujesz sobie?-prycha Bella.- A na co ci niby sukienka? Ty przecież tylko siedzisz z tymi swoimi książkami i piszesz bezwartosciowe idiotyzmy, ktorych nikt i tak nie przeczyta.-Mamo, nie ma sensu przecież kupowac jej cze-go-kol-wiek!-zaakcentowała ostatnie słowo patrząc wymownie na mnie.- Lepiej przeznaczyć je na kogoś, kto rzeczywiście ich potrzebuje, prawda?
Wciagam gwałtownie powietrze. To jest szansa dla mamy. Teraz może pokazać, że jej na mnie zależy. Że mnie też kocha. Błagam ją w myślach, żeby przejrzała na oczy i zobaczyła jaką krzywdę mi wyrządza. Proszę, mamo, zrób to dla mnie.
Widzę jak niepewnie otwiera usta, jednak później patrzy na Bellę i znowu je zamyka.
-Ja...- uśmiecha się do mojej siostry.-Ja sądzę, że masz rację, Bella. Przecież ona i tak nigdy nie wychodzi z domu. Chodzi w tych samych ubraniach. Na co jej wyjściowa suknia?-patrzy na mnie z wyższością, a ja mam łzy w oczach.
Nawet nie spróbowała się jej przeciwstawić. Mówiła o mnie w trzeciej osobie. Jakbym nie istniała. Dla niej nigdy nie istniałam. A czego się spodziewałaś, idiotko?- mówię do siebie w myślach.-Myślałaś, że nagle sie zmieni? Że będzie inna niż zawsze? Jesteś głupia.
Chce mi sie płakać, ale wiem że mi nie wolno. Płacz to oznaka słabości. A ja nie jestem słaba, nie mogę być. Gdy jesteś słaby, los to zauważa i perfidnie wykorzystuje. Chwila nieuwagi i już jest po fakcie. Jeśli chociaż raz pomyślisz, ze komuś na tobie zależy, ze ktoś cię kocha, budzisz sie następnego dnia z nożem w plecach.
Odwracam sie od nich i idę do swojego pokoju. Nie jestem smutna, jestem po prostu wsciekła. Ze złością zrzucam różową szminkę z blatu. Gdy mały Szóstka przychodzi, żeby zapytać, czy mi w czymś pomóc, wrzeszczę na niego, żeby sobie poszedł. Wciąż chce mi sie płakać. Szybko podpisuję zgłoszenie i zamykam kopertę. Nie wytrzymam tak dłużej, nie potrafię tak żyć. Muszą mnie wybrać, muszę tam pojechać, muszę stąd odejść, najlepiej na zawsze.
*-*-*-*-*-*-*
Siedzimy we trójkę w salonie gdy zaczyna się biuletyn. Bella się stresuje, co nie zdarza się często. Wysłała zgłoszenie, mimo że ma chłopaka. Nigdy nie traktowała go poważnie, bo był Trójką i po ślubie z nim ostatecznie straciłaby wszelkie szanse na zostanie modelką. Byłam przy tym, jak kłamała mu, że od razu wyrzuciła formularz.
Przecież, gdyby nie wybrali Belli musi mieć do czego wrócić, prawda? Odrzuca mnie na samą myśl o takiej fałszywości i głośno prycham, a Bella patrzy na mnie z politowaniem. Nie wie, ze też wysłałam zgłoszenie. Że ja też chcę zostać księżniczką. W myślach już widzę, jak mówi z tym swoim wrednym uśmiechem:"Ty księżniczką?! Chyba prędzej pokojówką! Chociaż właściwie to nie, tylko wariat przyjąłby cię do domu. Nigdy nie wiadomo, co mogłaby zrobić taka dziwaczka jak ty".
Ja także się stresuję. To byłby cud, gdybym została wybrana. Najpiekniejsze, co mogłoby mnie spotkać.
Z rozmyślań wyrywa mnie głos prowadzącego. Zadaje jakieś pytania księciu, ale ja nawet ich nie słyszę. W rogu pojawia się okienko z twarzą Luke'a-będą pokazywać jego reakcję. Czuję, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Wtedy rozpoczyna się wyczytywanie. Zaczynają się Eliminacje.
-Panna Alyson Halowey z Midston, Czwórka-słyszę z ekranu pierwsze nazwisko, a w duszy mam tylko cztery słowa.
-Panna Alex Terry z Karoliny, Trójka- "To Muszę Być Ja"- słyszę ze wszystkich stron.
-Panna Lesslie Green z Fennley, Dwójka.- patrzę z zazdrością na kolejną dziewczynę, której się udało.
-Panna Awara Aliquid z Atlin, Szóstka-czy jeśli się czegoś niewymownie chce, to może stać się to prawdą?
-Panna Mageli Writer z Clermont, Trójka- nagle czas się zatrzymuje. To ja. To Jestem Ja. Ja! Boże, udało się!
Zaczynam wrzeszczeć, dławię się ze szczęścia. Mam ochotę biec przed siebie i już się nie zatrzymywać. Teraz mogę to zrobić. Mogę wszystko, bo na reszcie jestem wolna. Wolna.
Ledwo muskam wzrokiem zdziwione twarze matki i Belli. Nie ubieram płaszcza, nie zakładam nawet butów. Wybiegam na dwór i przez chwilę zatyka mnie mróz. Jednak biegnę dalej. Zaczynam się obłąkańczo śmiać. Nie wierzę w to, co sie dzieje. Biegnę coraz szybciej, a mój śmiech odbija sie echem po ulicy. Mam gdzieś to, ze ktoś mnie usłyszy. Każda cząsteczka mojego ciała się cieszy i chcę to wszystkim pokazać.
Nagle wpadam na kogoś i z całym rozpędem lecę do przodu. Patrzę, przez kogo się przewróciłam. Chłopak. Normalnie, skrzywiłabym się, stwierdzilabym, ze pewnie jest dupkiem, tak jak On, nawrzeszczałabym na niego i zniszczylabym obojgu dzień.
Ale dzisiaj nic nie jest normalne. Spoglądam na niego i... przytulam go. Jest trochę zdziwiony, ale po chwili odwzajemnia uścisk. Uśniecham się, wstaję i ruszam przed siebie. Nie mam pojęcia gdzie idę, ale wiem jedno-zmierzam w dobrym kierunku.
Może wśród kandydatek znajdę przyjaciółkę. Może książę okaże się taki wspaniały na jakiego od zawsze wyglądał. Może król i królowa mnie polubią. Może będę miala kochane i miłe pokojówki. Może zakocham się w księciu. Może zapomnę o bólu i cierpieniu. Może wreszcie poczuję się chociaż trochę szczęśliwa.
Offline
Strony: 1