Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Za panowało coś pomiedzy niezręczną ciszą, a nerwowym milczeniem
Offline
- Ech... dzięki Camile. U mnie wszystko w pożądku. Tak się zastanawiam... Kto kim jest... rozumiesz? Tak w ogóle czym się zajmujesz?
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
-To witaminy-powtarzam.
Jeszcze pomyślą, że jestem jakaś psychiczna. Do tego mi daleko.
Camile wstaje od stolika.
Chyba nie przeze mnie?
- Czym się interesujecie?- zmieniam temat
Offline
- Wszystkim i niczym- powiedziałam ,zerkając na drzwi ,które wciąż pozostały zamknięte.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Och. To nie było miłe.
Chyba nie chcą ze mną gadać.
Offline
- Hm... Lubię sport, a szczególnie biegasnie - odezwałam się.
Offline
-Ja uwielbiam szkicować. Kocham podróże.
Alyson jest bardziej rozmowna niż Claire. Nie rozumiem, czemu inne dziewczyny dziwnie na nią patrzą
Offline
-Tak, mam siostrę- odpowiadam dziewczynie, która zadała juz dawno pytanie- Jesteśmy bliźniaczkami, ale... tylko formalnie.
Dociera do mnie co powiedziałam. Nie powinnam się nikomu zwierzac. Ale Alex... nie, jeszcze jej nie znam
Offline
Spojrzałam na Cynthie i uśmiechnęłam się. Nie wiem czemu brała te tabletki, ale narazie wolę trzymać się nas dystans.
Offline
- Formalnie? - zapytałam zdziwiona. - Chyba nie rozumiem... - poczułam że moje policzki pokrywają się różowymi rumieńcami.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Znaczy... jesteśmy siostrami, ale...- decyduję, że jej po prostu powiem- nie czuje z nią żadnej więzi, a jeżeli nawet, to napewno nie pozytywną-mowie na wydechu.
Za dużo mowię, za bardzo się odkrywam...
Offline
Chyba zbledłam. Chociaż sama nie wiem... Po prostu zrobiło mi się słabo. Na twarzy Mageli pojawiło się zakłopotanie i chyba coś w rodzaju smutku.
- Nie chcę być nie uprzejma i ciekawska... - zaczęłam nieśmiało z nadzieją, że na mojej twarzy znów pojawiły się kolory. - Ale.. Dlaczego tak jest? Coś się między wami stało. - spytałam, a we mne uderzyły wszystkie cudowne i radosne chwilę z Meg.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Weszłam z uśmiechem do poczekalni wołając kolejną osobę. Usiadłam na swoje miejsce.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Odprowadziłam Katherine do stolika. Miała szeroki uśmiech i miałam wrażenie, że był to szczery uśmiech...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
-Wiesz...ja... ona...- juz chcę jej powiedzieć, ale nie potrafię.-to skomplikowane... zbyt wiele się wydarzyło...-odwracam wzrok.-Nie potrafię-szepczę tak cicho, że na pewno mnie nie uslyszala. Mam łzy w oczach. Nie zrozumie tego. Nie zrozumie mnie. Po co jej to mówiłam? Wysmieje mnie, albo stwierdzi, ze jestem... słaba. Spoglądam na nią nieśmiało i widzę w jej oczach...
Offline
Mageli poszła. No dobra. Spojrzałam na Katherine.
- Masz naprawdę piękne włosy, Katherine. Mają cudowny odcień. - uśmiechnęłam się słabo po poprzedniej rozmowie. Mam nadzieję, że nie przyjmie tego do siebie.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Spojrzałam na Alex i ponownie się uśmiechnęłam.
- Dziękuje ty też masz śliczne włosy.- powiedziałam z niespotykaną u siebie energią.- Denerwujesz się przed spotkaniem z księciem?
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Zapadła cisza i mimowolnie zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie Alex i Katherine...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Mimowolnie dotknęłam włosów. Nie z powodu tego, że zostały ona pochwalone.. To taki odruch...Mam go od dzieciństwa.
- Trochę... Znaczy tak. Znaczy.. - poplątał mi się język.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Nie martw się nie będzie tak źle ale przygotuj się na osobiste pytania.- powiedziałam szeptem nachylając się do ucha dziewczyny.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Przez dłuższy czas zastanawiałam się, co mogłabym powiedzieć księciu, ale w końcu zrezygnowałam i zaczęłam się przysłuchiwać rozmowie dziewczyn.
Wiadomość dodana po 01 min 01 s:
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Sama przed sobą nie umiałam przyznać, że się stresuję. Tak. Harmony Wells się stresuje.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Możesz mi o tym mówić? - pytam równie cicho, Katherine.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Westchnełam cicho i zerknęłam na zegarek, bawiąc się sznurkiem mojej torebki. Nie mogłam się z nią rozstać i dla własnego bezpieczeństwa po prostu miałam ją ze sobą, gdziekolwiek bym nie poszła
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
-Nie jestem pewna, ale raczej nie więc zachowaj to dla siebie.- powiedziałam jeszcze ciszej tak aby tylko Alex mogła usłyszeć.-Mogę ci powiedzieć sekret?
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Dziewczyny zaczęły szeptać, więc powróciłam do rozmyślań. Jak to będzie? Co ja mam mu do zaoferowania? Ledwo pisać potrafię! A jeśli mnie o to zapyta? Matko...
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline