Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Zajmij się nią. Ja już nie mam siły. - zwróciłam się do Claire, po czym zawołałam - Idzie ktoś po lekarza?
-Odrobiną wdzięczności bym nie pogardziła - mruknęłam na tyle cicho, że nikt mnie nie usłyszał
Podeszłam do Dereka, który drzemał sobie pod stołem. Zazdrościłam mu, że potrafił to wszystko olać. Pogłaskałam go po głowie, a on w jednej chwili otworzył oczy i spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem.
- Niezła drama llama, co Derek? - powiedziałam, jakby miał mnie zrozumieć.
Pies szczeknął cicho i zamerdał ogonem.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-01-23 22:40:29)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Razem z Alex weszłyśmy ponownie do poczekalni i stanęłyśmy obok Harmony.
-Co nas ominęło?- zapytałam cicho.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Kiwnęłam głową w stronę Cynthii i Claire.
- Nie miałam już do tego siły. Próbowałam jakoś pomóc Cynthii. Zachowywała się jakby miała atak na tle psychicznym. Wyglądała, jakby była uzależniona od leków. Potem przyszła Claire i oczywiście zaczęła się wydzierać, czemu nie daję jej lekarstw, a Cynthia się darła, że wcale nie jest lekomanką. Podobno jest ciężko chora. Nie mam już siły, naprawdę.
Przytuliłam do siebie Dereka. Musiałam załatwić sobie w jakiś sposób psa, bo to naprawdę uspokajało.
- Nawet mi nie podziękowały, że próbowałam coś zrobić. Claire przez większość czasu nic nie robiła i to ja zajmowałam się Cynthią, mimo tego, co zrobiły wcześniej. - wzruszyłam ramionami - Z resztą nie ważne. Po prostu nie będę się już do nich zbliżać.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-01-23 23:17:10)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ech.. - jęknęłam. - Szczerze źle może to o mnie świadczyć.. - krew odpłynęła mi z twarzy. - Ale ciesze się że mnie tu nie było.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Może źle to będzie o mnie świadczyć... - powiedziałam z delikatnym uśmiechem powtarzając jej słowa - ... ale wolałabym, żeby mnie też tu nie było. Tak szczerze, to mam ochotę wrócić do domu. I tak nie mam szans na wygraną.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ja też mam ochotę wrócić do domu. - mówię zestresowana.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Nie możesz wrócić do domu! Musisz poznać moją rodzinę! Mam naprawdę przystojnego brata. - roześmiałam się - Tak, wiem, że jesteśmy tu dla księcia. Żartowałam tylko.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Spojrzałam na nią przerażona. Chyba to zauważyła i mruknęła że to tylko żart.
- Przestań tak żartować... Bo zrezygnuję już jutro.. - burknęłam.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Cieszę się że mnie tu nie było, ale one chyba nie znają słów : przepraszam,proszę i dziękuję.- Stwierdziłam szczerze.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Spokojnie Alex. Przecież nie mam zamiaru swatać cię z moim bratem. Poza tym on chyba nadal czuje coś do swojej byłej dziewczyny. - powiedziałam z powagą.
Wiadomość dodana po 01 min 02 s:
- Też mi się tak zdaję, ale nie wnikam w to dalej. - zwróciłam się do Katherine
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jasne... - mruknęłam do Harmony. - A ja w życiu chłopaka nie miałam. - wyznałam w końcu. - A wy?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ja też nigdy nie miałam.- Powiedziałam cicho,- Ale adoratorów miałam niemało chociaż lecieli na moje pieniądze zamiast na mnie.- przewróciłam oczami.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- A ja nawet adoratorów nie miałam.. - mówię zażenowana. Chyba nie miałam - dodaję w myślach.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- To ja znowu miałam dwóch chłopaków, choć nie wiem, czy chodzenie z moim sąsiadem, Jacobem, gdy mieliśmy po 13 lat się liczy. - roześmiałam się, po czym spoważniałam - Gdy miałam 15 lat był jeszcze Luke, kolega Jaya z pracy. To było coś poważniejszego, ale mnie zdradził z - uwaga, uwaga - byłą dziewczyną mojego najstarszego brata. Tak, chodzi o tą, którą nadal kocha.
Byłam zdziwiona faktem, że mówienie o tym przychodziło mi z taką łatwością. Był czas, gdy naprawdę było mi ciężko, ale od jakiegoś czasu w ogóle o tym nie myślałam.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-01-23 23:50:52)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Związki to dla mnie czarna magia. - mamroczę pod nosem. - Ciesze się że nie jestem w tym sama. - słowa kieruje do Kath.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ja też, nigdy nie umiałam gadać z chłopakami.- uśmiechnęłam się.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Roześmiałam się.
- Ja nie muszę gadać z chłopakami żeby ich odstraszyć. Widziałyście minę księcia, gdy wszedł podczas tej kłótni? - nie wiem czemu nagle zaczęło mnie to bawić - Daję sobie góra tydzień.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-01-24 00:10:03)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Nie przesadzaj to nie ty zaczęłaś panikować że umrzesz od zakrztuszenia.- Stwierdziłam.- Ty przynajmniej jest wychowana w przeciwieństwie do nich.- Uśmiechnęłam się,
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Nie chce mi się o nich gadać. Z resztą jakoś nabrałam do wszystkiego dystansu. Chyba przydała mi się ta wielka kłótnia. - uśmiechnęłam się lekko.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Nadal siedziałam cicho na parapecie. Teraz boje się do kogo kolwiek podchodzić. Możliwe, że znowe wywiąże się awantura i co wtedy?
Offline
Zaśmiałam się.
- A mi ona nie przyniosła żadnych pozytywów. - przyznałam. - Ale... Za to zobaczyłam kto ma pazurki. - zachichotałam, nie wiem co spowodowało ten nagły napad śmiechu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Spojrzałam na śmiehącą się dziewczynę. Alex? Chyba tak...
Offline
Nagle zaczęłam się śmiać śmiechem nie do opanowania. Chyba wszystkie wrażenia z tego poranka nagle zebrały się we mnie i znalazły ujście. Derek zaczął szczekać do wtóru mojego śmiechu.
- O matko.. To.. będzie... ciekawe... - mówiłam, ale nie mogłam się powstrzymać - ...doświadczenie.
Śmiałam się tak, że aż łzy naleciały mi do oczu. Otarłam je ręką, po czym znowu się odezwałam:
- Naprawdę zastanawia mnie, do czego wszystkie jesteśmy zdolne.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wyszłam do toalety. Pora się ogarnąć przed śniadaniem i przypudrować nosek.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Skoro możemy już iść, to chyba wyprowadzę Dereka na dwór. - uśmiechnęłam się do Alex.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline