Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Skrzywiłem się nieznacznie. Miałem nadzieję, że tego nie zauważyła. Nadal miałem za złe Maxowi to, że nie zainterweniował w poczekalni.
Zaraz jednak przybrałem w miarę wesołą minę.
- Tak. Zdecydowanie jeszcze was zaskoczy. Widziałaś Dereka, prawda? Nawet nie będziesz potrafiła sobie wyobrazić, jak wielka kłótnia wywiązała się w pałacu, gdy król i królowa się o nim dowiedzieli. - zaśmiałem się na wspomnienie tego. Wtedy do śmiechu mi nie było, ale jak tak teraz o tym myślałem, to w sumie zabawne, że to wszystko rozpętało się przez małego wilka.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- No mam nadzieję że jeszcze mnie zaskoczy.- uśmiechnęłam się.- Choć szczerze to nie mam za wielkich szans na zdobycie jego serca, niczym się nie wyróżniam, lubię to co wszyscy.- westchnęłam.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Na pewno masz coś, czym mogłabyś go zaskoczyć. Nie musisz uwielbiać broni i starych seriali żeby zdobyć jego serce.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Stare seriale lubię, w domu często je oglądałam.- uśmiechnęłam się prawie niewidocznie .- Ale jeśli chodzi o broń to jestem typową dziewczyną i mnie to zupełnie nie interesuję.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Roześmiałem się.
- Ja zostałem zmuszony do tego, żeby się tym interesować. Nie ruszałbym broni, gdybym nie był gwardzistą. Widzisz? A jakoś Max się ze mną przyjaźni. Nie musisz być taka jak on, żeby cię polubił.
Ostatnio edytowany przez Jay Wells (2016-01-26 19:07:54)
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- No mam nadzieję że masz rację.- uśmiechnęłam się już nieco szerzej i ugryzłam tosta.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Ja zawsze mam rację. - uśmiechnąłem się - Dobra, skoro już tu jestem, to podkradnę sobie czekoladę.
Obszedłem blat dookoła i otworzyłem małą szafkę tuż przy suficie, po czym wyciągnąłem z niej tabliczkę czekolady.
- Będę musiał się zbierać. - przewróciłem oczami - Obowiązki gwardzisty wzywają.
Ostatnio edytowany przez Jay Wells (2016-01-26 19:19:35)
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
W piątkę wchodzimy do kuchni i zajmujemy miejsca po przeciwnych stronach stołu kuchennego.
Ostatnio edytowany przez Claire Winlest (2016-01-31 14:44:57)
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Kuchnia jest ogromna. Meble są drewniane a na hakach wisi czosnek. Przytulnie tu.
Siadamy przy stole.
-Przygotuję wam specjalną herbatę.- proponuje Flawia.- Mama zawsze mi ją robiła, gdy byłam smutna
Offline
- To ja poproszę- mówię i spoglądam jak jedna z pokojówek Cynthii przygotowuję herbatę.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Gdy przed nami stają parujące kubki, spoglądam na Claire.
-Chcesz o tym pogadać?-upijam łyk herbaty.- O mój Boże! To jest pyszne! Co tam dodałaś?- przyglądam się Flawii
Offline
Decyduję się komuś wreszcie zwierzyć, nie mogę tego wiecznie trzymać w sobie.
Borę głęboki wdech i szukam odpowiednich słów.
- Gdy byłam dzieckiem kochałam słodycze, mama nie pozwalała mi ich jeść, bo uważała, że psują zęby.- zaczęłam
Ostatnio edytowany przez Claire Winlest (2016-01-31 15:00:59)
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Uśmiecham się delikatnie i kiwam głową. Nic nie mówię. Czekam.
Offline
- A jak to ja nie mogłam się powstrzymać, czasem wykradałam je mamie bo wiedziałam gdzie je chowa. Pamiętam ,że jak mama się dowiedziała , nakrzyczała na mnie i wyrzuciła te cukierki. Wtedy nie mogłam tego znieść, jak mogła być taka niedobra, obrażona na cały świat wyszłam z domu i pobiegłam w stronę parku i tam usiadłam pod jednym z drzew.- przełykam ślinę. - Wtedy podeszła do mnie jakaś kobieta, nie wyglądała na starszą niż moja mama. Podeszła i usiadła obok mnie. Zaczęła mnie wypytywać o rodziców i dlaczego siedzę tutaj sama. Powiedziałam jej ,że nienawidzę swoich rodziców. Ona tylko przytakiwała głowa, później zaczęła mnie rozśmieszać, opowiadała mi rożne historie z książek. Polubiłam ją, nawet bardzo. Gdy już przestałyśmy się śmiać zaproponowała mi że zabierze mnie do fabryki czekolady, od razu się zgodziłam. Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do samochodu. Wsiadłam z wielkim bananem na twarzy ,bo w końcu kochałam słodycze. - robię krótką pauzę na zastanowienie się. - Jak powiedziała tak też zrobiła, zabrała mnie do jakiejś fabryki ii pozwoliła najeść się czekolady.Potem zabrała mnie do jakiegoś małego domu. Tam powiedziała ,że jest moją nową mamą i, że muszę zmienić nazwisko. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale skoro tak będą wyglądać wszystkie dni zgodziłam się na wszystko.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
-Och Claire.- nakrywam dłonią jej dłoń.- Co się działo potem?- pytam
Offline
Upijam łyka herbaty, która powstrzymuję drganie rąk.
- Z czasem przyzwyczaiłam się do nowego nazwiska, codziennie dostawałam tyle słodyczy ile chciałam ,ogólnie dostawałam to co chciałam. Gdy dorastałam zaczęłam się we wszystkim gubić. Nie Coraz częściej zaczęłam wspominać o rodzicach, pytałam ją co się z nimi stało i dlaczego się nie odzywają. Wtedy to jeszcze trawiła, ale gdy zaczęłam być uciążliwa i nie dawałam jej spokoju. - łzy napływają mi do oczu. Mrugam parę razy by je odgonić- Pamiętam jak zapytałam ją czy zawiezie mnie do nich, wówczas uderzyła mnie twarz. Najpierw nie wiedziałam co się dziej i za co to ,ale gdy zobaczyłam tę złość w jej oczach powoli wszystko stawało się jasne. Nie odzywałam się do niej przez długi czas. - znów wzięłam łyka herbaty. -Pewnego wieczoru, wróciła pijana. Pamiętam to jak dziś, jak obijała się o ściany, maiłam chyba wtedy jedenaście lat. Krzyczała i niszczyła wszystko co stawało jej na drodze. Bałam się, bałam się jak cholera. Ona była nieobliczalna- po moich policzanach spłynęły pierwsze łzy.- Uderzyła mnie krzesłem, gdy zaczęłam zwijać się z bólu. Chwaciła mnie i zaczęła bić po brzuchu. To było okropne, ten ból, to wszystkoo.. Chciałam ją jakoś odepchnąć ale nie miałam dużo siły. Ręce odmawiały mi posłuszeństwa, a wszystko od środka umierało. Straciłam przytomność, nie wiem na ile, wiem ,że to wystarczyło żeby się od niej uwolnić. Gdy otworzyłam oczy jej już nie było. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i uciekłam jak najdalej. - staram się uspokoić, ale całą drżę.- Błąkałam się szukając prawdziwego domu. Chodziłam i pytałam się o rodziców, nikt nic nie wiedział. Patrzyli na mnie jak na dziwadło, które szuka nie wiadomo kogo. Po spędzeniu paru nocy pod drzewem , jakiś mężczyzna zaproponował mi dom , bezpieczeństwo i opiekę. Potraktowałam to jak dar o Boga. .. - ocieram łzy i patrzę na wsłuchane dziewczyny. Zmuszam się do uśmiechu.- Dzięki niemu i jego żonie mogłam żyć spokojnie, z dla od tej wiedźmy. Stali się moją prawdziwą rodziną, którą straciłam parę lat wcześniej. Do dzisiaj nienawidzę się za to jaka byłam naiwna i głupia. Ale obiecałam sobie jedno, odnajdę rodziców za wszelką cenę....
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Obejmuję Claire i pozwalam jej się wypłakać. Gdy trochę się uspokaja, spoglądam jej w oczy.
-Nikt nie ma idealnego życia. Każdy inaczej przeżywa tragedie.- powstrzymuję łzy cisnące się do oczu.- Niektórzy się załamują. Nie potrafią dalej walczyć. Ale wierz mi, nie warto się poddawać. Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze. Jest wielka szansa, że odnajdziesz rodziców. Szczególnie teraz, gdy jesteś kandydatką. Będzie to z pewnością trudne i bolesne. Nie łatwo jest osiągnąć cel. Nawet gdy ci się nie uda, będziesz miała poczucie, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy. A gdy już ich znajdziesz, to nie będzie jeszcze koniec trudności. Ale życie jest jak bieżnia. Ciągnie cię w tył, do upadku. A my możemy tylko biec w miejscu, nie poddawać się, choć czasami nie widać końca tego szaleńczego biegu. Wszystko zależy od ciebie.
Offline
- Dziękuję- szepczę. Na razie tylko na to mnie stać.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
W kuchni widzę Claire przytuloną do Cynthii. Wchodzę do środka.
- Przepraszam. - mamroczę.
Jay powiedział mi o małej półce pod sufitem, w której znajduje się czekolada. Zastanawiam się, jak mam się do niej dostać, ale nie udaje mi się wymyślić nic mądrego. Wzruszam więc ramionami i w ostateczności wchodzę na blat. Nie chcę widzieć min dziewczyn, naprawdę. Ale wszystko jedno. Biorę tabliczkę czekolady, schodzę z blatu i wychodzę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Claire ociera łzy. Pokojówki siedzą zmieszane.
-Może coś ugotujemy?- pytam- Przyda ci się trochę rozrywki.
Nagle do kuchni wchodzi chłopak wyglądający jak Matthew Daddario w fartuchu.
Offline
Spoglądam na kucharza, ma ciemne włosy i kilkudniowy zarost.
Stoimy wpatrzone w siebie, nie wiedząc co powiedzieć. Nagle kucharz przerywa nasze milczenie.
-Buongiorno drogie panie!- wita się z włoskim akcentem. Zaskoczone wymieniamy spojrzenia- Cuociamo ?
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
-Mi chiamo Cynthia. Parla inglese?- pytam z lekkim zdziwieniem. Nigdy nie spotkałam rodowitego Włocha
Ostatnio edytowany przez Cynthia Cavendish (2016-02-01 19:31:21)
Offline
Stoję wryta w ziemię. Na moje policzki wpełzają rumieńce.
Nigdy nie uczyłam się języka włoskiego i nie mam pojęcia o czym oni rozmawiają.
- Yyy.. Cynthia...- szturcham ją w ramię i patrzę zdezorientowana. Mam nadzieje ,że mi przetłumaczy.
Ostatnio edytowany przez Claire Winlest (2016-02-01 19:36:30)
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Kucharz robi zdziwioną minę. Pewnie nie co dzień ma okazję okazję porozmawiać z kimś po włosku.
-Scusi.- Mamrocze i spieszy do wyjścia.
-No! No!- wołam i zrywam się z krzesła.
Chłopak odwraca się i spogląda na mnie wyczekująco. Nawet nie wiem, po co go zawołałam.
-Yyy...Come va?- pytam z uśmiechem
Kucharz nie wydaje się przekonany do rozmowy z nami. Jednak po chwili decyduje się zostać( mam podejrzenie, że w głównej mierze przekonał go do tego uśmiech Josephine).
Tłumaczę mu kim jesteśmy i co tu robimy. Kucharz okazuje się mieć na imię Rafaelo i pracuje tu dopiero od niedawna. Pochodzi z Wenecji.
Rozmawiamy jeszcze chwilę, po czym odwracam się do dziewczyn.
-To jest Rafaelo- mówię- zgodził się dać nam szybki kurs gotowania
Offline
- Serio?- pytam. W duchu aż skaczę, nigdy nikt nie uczył mnie gotować- To co gotujemy? Spaghetti- proponuję.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline